Pomijając wszelkie kwestie rasowe, faszyzm czy propagandę. Zauważyliście, że jak Nate próbował przeniknąć do tej organizacji to wspinał się po kolejnych szczeblach hierarchii? Na początku byli chuligani, który obiecywali dużo, a jedyne co potrafili to spuścić komuś lanie. Potem gościu z dostępem do broni i planami wodociągów. Przewinął się też typek od mediów. A na samej górze byli ludzie wykształceni. I wydaje mi się, że to jest esencją tego filmu. Że ci co najwięcej krzyczą, to najmniej potrafią. Gościu, który posiadał broń był obiecujący, ale co z tego skoro cały arsenał był zarejestrowany, a on nie miał dość odwagi, żeby zrobić "coś wielkiego". Gościu od mediów też był tylko mistyfikacją. Ale wisienką na torcie byli ci ludzie, których najmniej byśmy podejrzewali. Dobrzy sąsiedzi, kochający ojcowie, z wyższym wykształceniem. Oni nie chodzili na parady, ani nie posiadali arsenału. Ale byli najbardziej niebezpieczni. Potrafili wyrządzić największe szkody mimo, iż nie uczestniczyli w tym całym teatrzyku. I to jest ta główna myśl tego filmu