Oglądając zastanawiałam się jakbym się czuła, gdybym była zmanipulowana przez taką "koleżankę" ze szkoły. Niby z sympatii coś mi poleca, a tak naprawdę po kryjomu sprzedaje produkt i na tym zarabia.

Oprócz dążenia do tego, by być lepszym od innych, często dąży się też do tego, by upodobnić się do otoczenia, co jest ze sobą sprzeczne. Nieraz przecież nawet u nas w kraju osoby niezbyt zamożne kupują telefony w cenie sprzętu tv, komputera czy dobrych wakacji i spłacają raty za sprzęt, który robi furorę wśród znajomych, choć tak naprawdę nie jest tak bardzo potrzebny.

Wydaje mi się, że taka sprzedaż byłaby możliwa w naszym kraju, ale trzeba by stworzyć kilka wariantów zamożności, pozycji w społeczeństwie i dzięki temu (a w zasadzie przez to) taką grupkę handlowców wpuściłoby się np. na uczelnię i można by trafić do wielu rożnych grup. To niezbyt fajna perspektywa, a może właśnie już to działa? Film daje do myślenia.