... które chyba inni kinomani też dostrzegli. Z tym że to nie jest metafora społeczeństwa, w którym żyjemy, bo społeczeństwo to doniosłe słowo. Jest to raczej metafora stada zagubionych homo sapiens, którym wypaczono potencjał- homo sapiens, którzy nie są na tyle sapiens by zauważyć, że posiadanie wielu fajnych rzeczy nie jest substytutem szczęścia. Taki to rozumny człowiek, który nie wie, że potrzeby i uczucia są naszą główną siłą napędową i z tego powodu łatwo może się w ich misz-maszu pogubić, tłamsząc te najistotniejsze z nich. W każdym razie- główny bohater wyszedł z sytuacji z twarzą, bohaterka zaś- z maską. :)