po pierwsze -jak na razie dobrze mi idzie starzenie sie pomimo duzo mniejszych funduszy i cukrzycy
po drugie - on jako aktor zarabia twarza i wydawalo by sie ze powinien o nia dbac
po trzecie - niestety fakt pozostaje faktem - po jego urodzie niewiele pozostalo
tylko że Ron Perlman to aktor charakterystyczny, nigdy urodą nie grzeszył
przykładem aktorów którzy nie ładnie się zestarzeli a kiedyś wyglądali nieźle są: Mickey Rourke, John Travolta, Tom Hanks, Sylvester Stallone czy Burt Reynolds
żaden z nich, z Matthew Modine włącznie już do roli "amanta" nie pasuje
dla przeciwagi - George Clooney, Will Smith, Sean Connery, Pierce Brosnan, Denzel Washington, Robert Downey Jr, Bruce Willis, Harrison Ford, Brad Pitt, Clint Eastwood, Johnny Deep, Mel Gibson, Jack Nicholson itd - nie wiem czy zawdzieczają to diecie, genom czy chirurgowi plastycznemu, ale nadal wyglądają swietnie pomimo tego co widnieje w metryce
Mówimy o aktorach, którzy grają twarzą, ale nie tak jak modele. I nie muszą być piękni. Jeśli starzeją się "nieładnie" to dostosowują swoje role do nowych możliwości. Mogą grać pomarszczonych, brzydkich, starych. Jasne, że nie zagrają już w młodzieżowej komedii pryszczatego gimnazjalisty, ale kto od nich oczekuje, że zawsze do takiej roli będą się nadawać?
Nie chcę Ciebie krytykować, ale Twój sposób rozumowania jest dla mnie specyficzny. Dobry aktor poradzi sobie nawet ze szpetotą. Niektórzy do roli potrafili się postarzyć albo oszpecić. Nie musieli być przypisani do ról amantów. Ci ambitniejsi szukali również ról charakterystycznych. Charlize Theron w filmie Monster nie przypominała samej siebie i jak dotąd ta rola uważana jest w jej dorobku aktorskim za najlepszą. De Niro umiał do roli przytyć kilkadziesiąt kg, Christian Bale w drugą stronę - potrafił kilkadziesiąt kilogramów zrzucić.
Aktorzy to też ludzie. Starzeją się, jak wszyscy. Różnie się starzeją. Ale inną kwestią jest ich kunszt aktorski. Mając zmarszczki, zniszczoną cerę, wory pod oczami, przygarbioną sylwetkę mogą grać odpowiednie do tego postacie. Życie to nie komiks, w życiu występują wszystkie typy ludzkie, a ponieważ dobre kino stara się opisywać naszą rzeczywistość, to opowiada o wszystkich typach ludzkich. Ktoś te role musi odgrywać. Jeśli aktor jest utalentowany, to jego wygląd nie ma większego znaczenia, jakąś rolę zawsze się dla niego znajdzie, nawet jeśli to już nie będzie rola pryszczatego nastolatka z komedii dla młodzieży.
tylko, że nie grał pryszczatego gimnazjalisty
raczej żaden aktor w tym wieku nie podołał by tej roli bez pomocy efektów specjalnych
jego wygląd to tez nie efekt charakteryzacji
nigdzie też nie wspomniałam, ze jest złym aktorem - jest nim diablo dobrym
grał w świetnych/"mądrych" filmach, ale grał tez w komediach romantycznych, bo był przystojny
dlatego tym bardziej mnie dziwi, gdy widzę na ekranie zaniedbanego gościa z opuchniętą twarzą
aktor to nie model, ale zarabia głównie twarzą
miło gdy jest to ktoś zadbany, a nie jak gość jak spod monopolowego (i mówię tu o komedii romantycznej, o aktorze grającym główną rolę)
Na wygląd trzeba sobie zasłużyć:)
Nie wszyscy widzowie szukają w twarzach na ekranie urody (co jest też kwestią gustu).
Nie wiem o jakim filmie piszesz, może tak właśnie mial wyglądać do roli? Oglądam właśnie Stranger things, i nie widzę u niego cienia opuchlizny czy nadwagi. Jest wręcz chudy.
Co do wmienionych przez Ciebie panów, nie powiedziałabym aby Jack Nicholson, HarrisonFord czy Johny Depp ładnie się starzeli. Z kolei nie mam nic do zarzucenia Tomowi Hanksowi. Pamiętajmy, ze ten ostatni nigdy nie grywał ról amantów. To wszystko kwestia gustu.
Nie mnie oceniać, czy 'brzydko czy ładnie', no ale fakt faktem, że zmienił się nie do poznania - zupełnie inna facjata...