typowy, stereotypowy amerykański tatuś, który ma wszystko w dupie i jest wpatrzony albo w gazetę albo w telewizor ;)
Ma ważniejsze rzeczy do roboty niż latanie za potworami, haruje na całą rodzinę :D
porównaj sobie teraz takiego Ala ze Świata wg. Bundych - co go mogło ominąć?
xD
Mnie to trochę irytowało, bo w tym serialu nie ma ani jednej zdrowej rodziny, gdzie jest kochające się małżeństwo i dzieci. Jak już mamy parę, która nie jest po rozwodzie (a tam przecież chyba każdy jest), to córka przekonuje, że oni nigdy się tak naprawdę nie kochali, tylko pobrali dla wygody i konwenansów. Już nie mówiąc o tym, że mama Mike'a jest raczej beznadziejnym rodzicem, skoro pozwala dzieciakowi błąkać się cały dzień po lesie, w którym najwyraźniej zginął inny chłopiec, a ponadto nie zauważa, że w jej piwnicy żyje obce dziecko.
To akurat jedna z bardziej realistycznych kwestii w całym serialu :P "Modelowe rodzinki" tylko na pozór są modelowe...
Są tu przedstawione 4 rodziny. Czy to tak mało prawdopodobne, że akurat w nich coś jest nie tak/ Nawet jeśli w twojej jest wszytsko ok - nie znaczy, że u twoich znajomych mimo, że wygląda na ok - to w rzeczywistości tak jest.
Poza tym to tylko serial... akurat takie charaktery postaci zostały dobrane...
Wg mnie żadna wada - równie dobrze można uznać, że wszystkie inne dzieci z tej szkoły żyją w idealnych rodzinach.
Właśnie to jest absurd tego serialu, że najbardziej normalną rodzina to rodzina o innej karnacji skóry. Gdzie w wieszkości amerykańskich produkcji rodziny skrzywione badź patalogiczne są czarnoskóre.
Nie do końca wiadomo co z ojcem Dustina. A poza tym nie przesadzałbym tak z idealną rodziną Lucasa, bo tatuś od razu skojarzył mi się z typem pantoflarza, który tylko potakuje swej połowicy i mówi synowi, że jego matka ma zawsze rację...
Ale strasznie mało ich pokazali, więc trudno coś wnioskować na tej podstawie. Poza tym tata Lucasa jest trochę podobny do taty Mike'a w podejściu do zycia rodzinnego :)
A propos błąkania się dzieciaków po lesie całymi dniami to w sumie nie było nic nadzwyczajnego w czasach kiedy nie było komórek i nie definiowało rodziców jako beznadziejnych :P
Nie było komórek, nie było kontroli rodzicielskiej. Jadło się w wakacje o 7 rano śniadanie i do lasu. Rodzice do pracy. Wracało się cały usmarowany na obiad na 16-stą i znów na podwórko do wieczora. Jak rodzice poszli spać, wymykało się na spotkania z kolegami i wywoływało duchy lub jeździło po nocy na rowerach.
Prawda. Gdyby moja córka za parę lat szalałaby tak, ja kiedyś jako początkująca nastolatka, umarłabym na zawał ;) Zabawa w podchody na bagnach to średni pomysł 3:)
To sa lata '80, co innego mieli robić z wolnym czasem. Ja na własne urodziny (z ciotkami, wujkami i resztą rodziny) nie chciałem przyjść nie raz (z kolegami w przedszkolu/szkole poczęstunek) czasy szwendania się skończyły jak ojciec kupił mi Pegasusa na początku V klasy, 6 gał z jezyka polskiego w miesiąc za notoryczne nie odrabianie prac domowych :D
Ojciec Willa rozwala system,
- Nasz syn z dziewczyną?
- Proszę wierzyć,
- Gdyby spała tu jakaś dziewczyna, wiedzielibyśmy o tym. :D
Stare dobre czasy, gdy paczka przyjaciół była całym światem, a domem podwórko... nie to co teraz: cztery ściany i oczy wklejone w ekran komputera.
P.S. Te słowa wypowiedział ojciec Mike'a, a nie Willa...
Ano zaiste, sam nie wiem skąd mi się tam Will wziął skoro to główny temat o tacie Mike'a :) No nic czekamy na sezon 3 może trochę czaru z sezonu 1 powróci, bo mnie trochę 2 zawiodła. Nie zawsze więcej, mocniej, szybciej znaczy lepiej.
To miłe, że masz wyobrażenie że rzeczywiście życie jest takie proste i rodziny są w większości poukładane... Niestety, życie to wcześniej czy później weryfikuje. Ale jeśli wokół ciebie są sami ludzie w udanych związkach - to życzę, aby było tak dalej. I aby pewnego dnia nie okazało się, że to były tylko pozory szczęścia.
Mama MIke'a się starała, ale problemy dzieci ją przerosły. Poza tym miała też małe dziecko i dom do prowadzenia którym musiała poświęcać uwagę.
A mnie zastanawia tata Willa. W pierwszym sezonie było pokazane jak Johnatan się z nim kłóci i mówi, że w ogóle się nim nie interesuje. A w tym, gdy will był pierwszy raz u lekarza ten mówi, że szeryf jest jego tatą? Poza tym, relacja między nim a matką Willa wygląda, jakby ich coś wcześniej łączyło. Co się dzieje :(
lekarz tylko tak sobie powiedział. może przy okazji pierwszej wizyty willa w laboratorium z góry założył, że joyce i hopper są parą, a oni po prostu nigdy nie wyprowadzili go z błędu.
…relacja między nim a matką Willa wygląda, jakby ich coś wcześniej łączyło.
Pierwszy sezon ich łączy.
chodzili razem do szkoły :) jak dla mnie to po prostu sentyment i beztroskie wspomnienia z dzieciństwa
W pierwszym sezonie policjanci pracujący z Hopperem mówili ze miał romans z Joyce. W jednym z pierwszych odcinków
tak. Dzieciaki przepadły na całe dnie, walczą z potworami z bronią palną i koktajlami Mołotowa, zabijają nożami i gwoździami, miasto niszczą demony, otwierają się wrota piekieł, wojsko morduje dorosłych a coś morduje młodzież w straszny sposób, miasto się ewakuuje a tata Mika widząc to w TV wyłącza telewizor słowami "ale nuuuudy".
Przecież budują 4 sezony aż jego postać, tylko po to by zmarniała, niestety. Ted Bundy czy po jakiemu tam "Amerykańce" mówili. Nie wiem o co biega poza spin offem, ale od pierwszego sezonu go budują ale perspektywy trochę innej historii - mogą być absolutnie cudne. Naprawdę brakuje mi z 4 sezonie tego, co ze świadomością pominęli a co budowali w poprzednich sezonach, naprawdę szkoda żę tak to spartaczyli - tych rodziców.