Niewiele brakowało, a film ten skończyłby w paśmie „Okruchy życia" czy innych opowieści z życia wziętych. A jednak dzięki specyficznej formie podawania całej opowieści wybija się ponad sztampę. I jak ktoś nie podda się na początku to może mieć niemal pewność, że po seansie będzie się czuł nienachalnie pokrzepiony.
Więcej o filmie na:
http://komet.blox.pl/2008/07/Europejska-forma-dla-amerykanskich-tresci.html